poniedziałek, 4 marca 2013

Wody Południowego Oceanu Lodowatego opływają kontynent antarktyczny zgodnie z ruchem wskazówek zegara, tworząc tzw. Dryf Wiatrów Zachodnich. 
 Jedynie tuż przy samym brzegu kontynentu prąd ma kierunek przeciwny. Gdy patrzy się na powierzchnię stalowoszarej wody pokrytą pakiem i gruzem lodowym, wydaje się, że nie ma pod nią żadnego życia. 
 Na to wskazywałyby też panujące tam warunki: wyjątkowo niska temperatura (–1,8°C) i wysokie zasolenie (34,6‰), trzy razy większe niż w Bałtyku. Zimą, gdy morze zamarza, warstwa wody tuż pod pokrywą lodową staje się jeszcze bardziej słona w wyniku wymrażania z niej słodkiej wody. Na dodatek pod lód dociera wtedy bardzo mało światła i tlenu. 
 Kolejne zagrożenie stanowią góry lodowe, które ocierając się o dno, mogą skutecznie niszczyć wszystkie zasiedlające je organizmy nawet do głębokości 30–40 m.
Pomimo tych niekorzystnych warunków życie podmorskie w Antarktyce jest bardzo bogate i kolorowe, a spotykane gatunki niezwykle ciekawe – wiele z nich to endemity. 
Wystarczy zanurzyć się zaledwie kilkanaście metrów pod powierzchnię wody i już widać miejsca kipiące życiem, które niekiedy przypominają kolorową, tropikalną rafę. 
 Pod względem liczby gatunków prym wiodą wieloszczety, mięczaki oraz skorupiaki. 
Ich rozwojowi sprzyja wysoka zawartość tlenu i okresowo duża zawartość składników odżywczych. 
 Pomiędzy listopadem a marcem, czyli w czasie antarktycznego lata, produktywność tego ekosystemu można porównać z produktywnością lasów tropikalnych. 
Mikroskopijny fitoplankton jest w stanie wyprodukować tyle tlenu, ile amazońska dżungla.Jeżowiec Sterechinus neumayeri mimo maskowania się glonami nie uniknął ataku rozgwiazdy Odontaster validus, która zlokalizowała go drogą chemiczną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz